Pierwsi żołnierze polscy w Wolnym Mieście Gdańsku

Wprowadzenie


NNiewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że oddział wojskowy stacjonujący od stycznia 1926 r. na Westerplatte nie był pierwszą – po odzyskaniu przez Polaków własnego państwa – manifestacją obecności polskich żołnierzy na terenie Gdańska.

Niewiele brakowało, aby w grudniu 1919 r. do Gdańska przypłynęli – na pokładzie brytyjskiego statku „Helena” – Murmańczycy, czyli żołnierze nielicznych oddziałów polskich ewakuowanych z Archangielska. Ostatecznie trafili oni do Szczecina i dalszą podróż do odrodzonej Polski odbyli pociągiem. Z kolei w 1920 r. do Gdańska przybyły drogą morską aż z Dalekiego Wschodu cztery transporty żołnierzy dawnej V Dywizji Syberyjskiej – łącznie blisko 3,2 tys. repatriantów, w tym co najmniej 1744 oficerów i szeregowych. Powyższe liczby nie obejmują wszystkich Polaków, którzy pomyślnie ewakuowali się z Dalekiego Wschodu, ponieważ wielu podejmowało trud indywidualnego przemieszczania się drogą lądową przez Rosję bądź też odbyło – w małych grupach – podróż na pokładzie statków przemierzających trasę do Europy. Dlaczego żołnierze polscy przybywali drogą morską a czasem lądową z odległych zakątków Rosji?

Obecność uformowanych polskich oddziałów wojskowych na terenie Rosji wynikała z faktu, że po rewolucji lutowej 1917 r. powstały warunki sprzyjające skupianiu sił polskich - znajdujących się w Rosji – u boku sprzymierzonych, walczących z Niemcami. Dotychczas oddziały polskie walczące po wybuchu I wojny światowej u boku Rosji carskiej (Legion Puławski, Legion Lubelski, Brygada Strzelców Polskich, Dywizja Strzelców Polskich, Polski Pułk Ułanów), nie dysponowały politycznym zapleczem w postaci polskiej reprezentacji i były całkowicie zależne od rosyjskiego dowództwa.

Sytuacja uległa jakościowej zmianie z chwilą, gdy 22 czerwca 1917 r. na zjeździe Związku Wojskowych Polaków w Rosji został wyłoniony Naczelny Polski Komitet Wojskowy z prezesem Władysławem Raczkiewiczem. Komitet ten przystąpił do organizowania polskich oddziałów, mających walczyć przeciw Niemcom. Najliczniejszy (30 tys. żołnierzy) I Korpus zaczął się formować w rejonie Mińska Litewskiego (obecnie Białoruskiego) pod dowództwem gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego.

Sytuacja skomplikowała się z chwilą przewrotu dokonanego przez bolszewików w listopadzie 1917 r. Doszło do starć pomiędzy wojskiem polskim i oddziałami bolszewików – na początku 1918 r. Polacy zdobyli twierdzę Bobrujsk oraz Mińsk Litewski. Pomimo pomyślnego przebiegu walk, w związku z postępami wojsk niemieckich, Polacy zostali zmuszeni do zawarcia z Niemcami zawieszenia broni. Korpus podporządkował się Radzie Regencyjnej, a żołnierze zostali odesłani do kraju, gdzie Dowborczycy odegrali znaczącą rolę w tworzeniu wojska polskiego, m. in. w Wielkopolsce. Kolejny, II Korpus formowano od grudnia 1917 r. w Besarabii, a następnie na Wołyniu i Podolu. Od marca 1918 na jego czele stał gen. Józef Haller, dotychczasowy dowódca II Brygady Legionów. Liczący ponad 7 tys. żołnierzy Korpus został okrążony przez Niemców pod Kaniowem i 11 maja, po całodziennej bitwie, musiał kapitulować. Część żołnierzy trafiła do obozów jenieckich, jednak gen. Haller przedostał się na Zachód, gdzie stanął na czele tzw. „Błękitnej Armii”, wspieranej przez Francję. III Korpus, dowodzony przez gen. Eugeniusza de Henning-Michaelisa i liczący zaledwie 3 tys. żołnierzy, powstał na początku 1918 r. na Ukrainie w rejonie Pikowa, Janowa i Chmielnika. W czerwcu tegoż roku Polacy zostali zmuszeni do kapitulacji przed wojskami austriackimi. Na koniec, tzw. IV Korpus stanowiły oddziały dowodzone przez kpt. Stanisława Skrzyńskiego w Odessie, które również zostały rozbrojone przez Austriaków.

Po zakończeniu I wojny światowej, Polacy wciąż przebywający na terenie ogarniętej wojną domową Rosji, nie chcący walczyć ani w szeregach bolszewików ani „białych”, mogli wstępować do kolejnych powstających dużych polskich jednostek wojskowych. Na południu Rosji, czyli na Kubaniu uformowały się oddziały, które zostały przekształcone w IV Dywizję Strzelców Polskich pod dowództwem gen. Lucjana Żeligowskiego, liczącą około 3 tys. żołnierzy. Na przełomie lat 1918-1919 żołnierze polscy walczyli z bolszewikami, a następnie w czerwcu 1919 r. zostali ewakuowani przez Rumunię do Polski, gdzie wzięli udział w walkach polsko-ukraińskich oraz ponownie w walce z bolszewikami. W połowie 1918 r., na półwyspie murmańskim w Koli powstał punkt zborny, do którego zmierzali żołnierze polscy z dawnych jednostek i gdzie sformowano Batalion Murmański (dowódcą był płk Stanisław Machcewicz, a następnie mjr Julian Skokowski), wsławiony walkami z bolszewikami nad Onegą, pod Archangielskiem i nad północną Dźwiną.

Natomiast na Syberii, znajdującej się wówczas pod kontrolą „białych” admirała Aleksandra Kołczaka, 25 stycznia 1919 r. uformowała się V Dywizja Strzelców Polskich (zwana Dywizją Syberyjską), dowodzona przez płk. Kazimierza Rumszę. (Dowódcą wszystkich powstających na Syberii wojsk polskich od 1 czerwca 1918 r. był płk Walerian Czuma). Pod koniec 1919 r., V Dywizja Syberyjska liczyła ponad 12 tys. żołnierzy, którzy wraz z inwalidami i ok. 3 tys. osób towarzyszących mieli zostać przetransportowani koleją z Nowonikołajewska (Nowosybirska) na Daleki Wschód. Niestety, ewakuacja przeciążoną linią transsyberyjską – w warunkach trwającej wojny domowej i ofensywy bolszewickiej przeciwko wojskom „białych” na Syberii – zakończyła się krwawą bitwą o stację kolejową Tajga (23 grudnia) i kapitulacją wojsk polskich pod stacją Klukwiennaja (10 stycznia 1920 r.). Mimo to, część żołnierzy polskich pod dowództwem płk. Rumszy zdołała przedostać się na wschód do Władywostoku oraz do Harbinu w Mandżurii. Tam, dzięki staraniom wysokiego komisarza Rzeczypospolitej Polskiej Józefa Targowskiego i szefa Polskiej Misji Wojskowej na Syberii gen. Antoniego Baranowskiego, alianci zachodni (Francuzi i Brytyjczycy) udostępnili Polakom statki, umożliwiające przedostanie się z Dalekiego Wschodu do Polski.

Pierwszy statek, „Gweneth” – wynajęty przez Dowództwo Wojsk Polskich we Władywostoku – wypłynął 25 lutego 1920 r. w rejs do Polski. Na pokładzie znaleźli się ci, którzy najpilniej potrzebowali opieki i zasłużyli na powrót do kraju: ranni i chorzy, którzy byli ewakuowani przed regularnymi oddziałami wojska polskiego i zdołali szczęśliwie dotrzeć do Władywostoku. Na pokładzie, oprócz ok. 270 Polaków, znalazło się ponad 300 żołnierzy łotewskich. W drodze zmarły trzy osoby: Polak, który już z Władywostoku wyjechał chory na tyfus oraz dwóch Łotyszów. Podróż do Gdańska przedłużyła się, ponieważ w Port Saidzie zabrakło pieniędzy i statek z pasażerami został unieruchomiony. Jak się okazało, na pokładzie znajdowała się kontrabanda, stanowiąca w rzeczywistości własność kupców władywostockich, jakkolwiek została zadeklarowana jako własność armii polskiej. Przedsiębiorczy kupcy, by ominąć blokadę portu, wykorzystali to, że statek płynął pod polską banderą. Dalszy rejs z Port Saidu umożliwiła dopiero gwarancja udzielona przez londyńskie przedstawicielstwo rządu polskiego. Dnia 3 czerwca, po podróży trwającej – wliczając przymusowy postój – aż sto dni, „Gweneth” zawinął do gdańskiego portu. Jeszcze tego samego dnia inwalidzi wyjechali pociągiem sanitarnym do Grudziądza.

Organizatorem drugiego i kolejnych transportów morskich z Dalekiego Wschodu do Gdańska byli wspomniani przedstawiciele władz polskich – Targowski i Baranowski. Najpierw, od 6 do 9 kwietnia, przetransportowano żołnierzy polskich z Harbinu do portu w Dairen. Sybiracy – ponad 1,3 tys. osób – zostali umieszczeni na pokładzie brytyjskiego (dawniej rosyjskiego) statku „Yaroslavl”. Przeważali żołnierze, ale było też około czterystu cywilów, w tym siedmiu weteranów Powstania Styczniowego. Notabene, w transporcie znalazło się aż dwóch generałów – wspomniany gen. Baranowski, który wracał do Polski, oraz chory generał rosyjski Aleksander Michajłow. W trakcie podróży trasą wiodącą przez Port Arthur, Nagasaki, Hongkong, Singapur, Kolombo, Port Said i Sheerness, na statku wybuchła epidemia odry, w wyniku której zmarło piętnaście osób, w tym sześcioro dzieci i jeden z weteranów Powstania Styczniowego. By wykorzystać wolny czas, na pokładzie zorganizowano szkołę dla dzieci, a także kursy naukowe i fachowe dla żołnierzy (funkcję prezesa sekcji kulturalnej pełnił prof. Witold Orłowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego). Powracających do kraju zesłańców i Sybiraków 1 lipca powitali w porcie gdańskim przedstawiciele władz – zastępca komisarza generalnego w Gdańsku Mieczysław Jałowiecki oraz gen. Michał Borowski. W Gdańsku nie obyło się bez incydentów. Robotnicy, podburzeni przez aktywistów „czerwonego” Spartakusa, zażądali uwolnienia przetrzymywanych na statku obywateli gdańskich. Dopiero po zwolnieniu ze służby dwóch gdańszczan, żołnierze polscy zostali przetransportowani pociągiem sanitarnym do szpitala w Grudziądzu, Obozu Pułaskiego w Grupie k. Grudziądza i koszar wojskowych w Chełmnie. Pozostali „cywilni reemigranci” oraz sześciu weteranów odbyli podróż do obozu dla uchodźców na warszawskich Powązkach.

W trzecim transporcie, Polacy zostali przewiezieni japońskim statkiem do Nagasaki. Dopiero stamtąd 3 lipca na pokładzie „Woroneża” ponad trzystu żołnierzy i ponad stu cywilów wypłynęło w długi rejs do Gdańska. W trakcie podróży – mimo utrzymywania higienicznych warunków – odnotowano kilka zgonów. 29 września „Woroneż” zacumował w Gdańsku, a jego pasażerów umieszczono w koszarach wojskowych w Chełmnie.

Ostatni, czwarty transport morski Polaków z Dalekiego Wschodu opuścił 30 sierpnia port we Władywostoku. Na pokładzie „Brandenburga” znaczący odsetek wśród wojskowych stanowili oficerowie ze sztabu dowództwa, rezerwy oficerów i legii oficerskiej. „Brandenburg” pojawił się w Gdańsku 3 listopada, a na jego pokładzie – oprócz ponad 300 żołnierzy – znajdowało się ponad 750 cywilów. Po krótkim pobycie w obozie reemigracyjnym, oficerowie, żołnierze i członkowie ich rodzin zostali wysłani do obozu na Powązkach. Podobnie jak w przypadku transportu na pokładzie „Gweneth”, również tym razem nie obyło się bez incydentów, zakłócających przebieg transportu. W Port Saidzie przeładowano przewożone materiały, w wyniku czego doszło do poważnych uszkodzeń skrzyń. W związku z doniesieniem o przemycie „wyrobów galanteryjnych”, ważący 374 ton ładunek po wyładowaniu w Gdańsku umieszczono w berlinkach i pod nadzorem wojskowym przewieziono Wisłą do Warszawy na adres specjalnej komisji śledczej. Przebieg śledztwa nie został ustalony, jednak skądinąd wiadomo, że jeszcze pod koniec 1921 r. Polski Czerwony Krzyż poszukiwał 142 skrzyń, zawierających środki lecznicze i odzież, które miały zostać przetransportowane z Władywostoku do Gdańska.

Znaczna część żołnierzy polskich przewiezionych drogą morską zdążyła wziąć udział w decydującej fazie wojny polsko-bolszewickiej. Sybiracy ewakuowani na pokładzie statku „Yaroslavl” stanowili zaczyn formowanej od 12 lipca 1920 r. Brygady Syberyjskiej pod dowództwem płk. Rumszy. Wkrótce potem, w toku działań wojennych, brygada – wchodząca w skład 5 Armii gen. Władysława Sikorskiego – poniosła ciężkie straty i 23 sierpnia została rozbita pod Chorzelami na Kurpiach przez bolszewicki korpus konny.

Transport żołnierzy polskich z Syberii do Gdańska objął niewielką liczbę osób, jak również niewielką część pierwotnego stanu liczebnego Wojska Polskiego na Syberii i bez wątpienia nie miał takiego znaczenia, jak przyjazd z Francji do Polski żołnierzy „Błękitnej Armii” (do sierpnia 1919 r. przybyło drogą lądową przez Niemcy ponad 67 tys. żołnierzy, w tym ponad 61 tys. Polaków). Niemniej warto podkreślić, że Sybiracy funkcjonowali w ekstremalnie trudnych warunkach wojny domowej w Rosji, a następnie odbyli – najdłuższą ze wszystkich oddziałów polskich – podróż do kraju. Przybycie do Gdańska w czterech transportach regularnych oddziałów Wojska Polskiego miało symboliczne znaczenie w okresie, gdy powstawało Wolne Miasto Gdańsk, a kwestia polskiej obecności wojskowej w porcie gdańskim była spornym zagadnieniem o międzynarodowym wymiarze.

Od września 1920 r. w Nowym Porcie stacjonował sześćdziesięcioosobowy oddział wartowniczy, mający nadzorować rozładunek materiałów wybuchowych i amunicji przeznaczonych dla Wojska Polskiego, jednakże władze Wolnego Miasta sprzeciwiały się jego obecności. Dopiero w 1925 r. zostały uregulowane prawa polskie do swobodnego korzystania z portu gdańskiego: Polsce przekazano w nieodpłatne użytkowanie półwysep Westerplatte, a w styczniu 1926 r. rozpoczęła służbę, wspomniana na początku pierwsza zmiana „żołnierzy z Westerplatte”. Stabilizacja okazała się jednak krótkotrwała, podobnie jak cały misternie tworzony porządek wersalski, który 1 września 1939 r. ostatecznie legł w gruzach.

(Gdańsk, 2017)