Dlaczego w Polsce nie odrodził się obóz narodowy

Niewesołe myśli nasuwają się w adwentowym okresie oczekiwania na święto Bożego Narodzenia przypadające w 2021 roku. Nie dziwi, że niektórzy zatroskani ludzie dobrej woli, pod koniec kolejnego pandemicznego roku, wpisującego się w ciąg rewolucyjnych turbulencji (genderyzacja, atak na chrześcijaństwo i tożsamość wspólnot narodowych), przywołują fragmenty Apokalipsy św. Jana, opisujące m. in. panowanie bestii, której znaki ludzie „noszą na ręce lub czole”.

Jednak ja ograniczę się do podsumowania tego, co wydarzyło się na polskiej scenie politycznej w okresie ponad 30 lat tzw. transformacji ustrojowej. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że jednym z najważniejszych celów mojej kilkudziesięcioletniej aktywności życiowej, było dążenie do odbudowy w Polsce konserwatywnej prawicy, czyli obozu narodowego. Uważałem i nadal uważam, że w interesie wspólnoty, z którą byłem i jestem związany, jest by taki obóz, skupiający w swoich szeregach odpowiednich i kompetentnych Polaków, wypracował mądry i skuteczny program polityczny. Niestety, w odrodzonej po 1989 roku Polsce taki obóz nie powstał ani też nie zdołał skupić wokół siebie większości.

Dobrze się stało, że Polska wydostała się z bagna komunizmu i związała swe losy z Zachodem, ale niestety nie zdołała, dziś już to wyraźnie widać, osiągnąć faktycznej (a nie jedynie formalnej) niepodległości. Gdy po 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość zaczęło podejmować próby wydobycia kraju ze statusu nieformalnej neokolonii, napotkało na silny sprzeciw wpływowych ośrodków reprezentujących interesy innych państw a także interesy ponadnarodowe. Taki jest właśnie widoczny rezultat wieloletniego braku w Polsce decyzyjnego centrum, reprezentującego rzeczywiste interesy narodu polskiego. Drugi skutek jest taki, że obecnie Polska stoi praktycznie nieprzygotowana i osamotniona w obliczu - coraz groźniejszych i coraz trudniejszych do opanowania - wyzwań.

Pełna odpowiedź na pytanie: dlaczego w Polsce nie odrodził się wpływowy i ugruntowany obóz narodowy, nie jest możliwa w ramach krótkiego felietonu, a możliwe, że nie będzie nigdy możliwa. Na pewno zadziałały czynniki zewnętrzne i skomplikowana sytuacja spowodowana wyniszczeniem przez hitlerowców i przez komunistów naszych elit narodowych i w konsekwencji zerwaniem łańcucha łączącego pokolenia. Dodatkowe zamieszanie wywoływała obecność w środowiskach narodowych reprezentantów dawnej agentury przede wszystkim komunistycznej, których nie można było odpowiednio wcześnie zidentyfikować. Słabości i wady poszczególnych działaczy ujawniły się z całą mocą w latach 90. gdy pojawiły się (w ramach zjawiska tzw. krążenia elit) sposobności spektakularnych awansów i apanaży, pod warunkiem zaprzestania dotychczasowej aktywności na niwie ideowo-politycznej. Przykłady sypią się z rękawa: Michał Kamiński, Roman Giertych, Kazimierz Marcinkiewicz…

Można jednak pokusić się o wskazanie, w moim przekonaniu najważniejszej przyczyny porażki obozu narodowego. Tą przyczyną było tworzenie narodowego ruchu politycznego wokół niewłaściwej: wąsko pojętej formuły programowej. Nie chodzi tutaj o zachęcanie do rozmywania tożsamości ideowo-politycznej w szerokiej platformie wyborczej, lecz o zjawisko określane mianem „single-issue party”, czyli partii skoncentrowanej na głoszeniu jednego wiodącego postulatu. Pół biedy, gdy ten temat wiodący rzeczywiście przyciąga uwagę większości, tu jednak mam na myśli eksponowanie tematów o drugorzędnym znaczeniu w danym momencie. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdy taka „wąsko-programowa” partia wygrywa wybory, ale dzieje się tak w warunkach głębokiego kryzysu społecznego, a zwycięska partia najczęściej niczego nie osiąga i rozpada się lub przegrywa z kretesem kolejne wybory.

Taki właśnie był los Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, najpoważniejszej w latach 90. partii politycznej odwołującej się do dziedzictwa obozu narodowego. Na tle beznadziejnie skłóconych ze sobą niszowych Stronnictw Narodowych, ZChN jawił się jako partia wyrazista, scalająca ze sobą dwa zbliżone nurty: narodowo-demokratyczny i chrześcijańsko-demokratyczny. Jednak od początku swego istnienia ZChN skupił się na głoszeniu programu religijno-katolickiego z postulatem zakazu aborcji na czele. Był to postulat słuszny, ale jego umiejscowienie na pierwszym planie - w sytuacji, gdy Polska przechodziła transformację skutkującą powszechnym zamieszaniem, nędzą społeczeństwa, głęboką niesprawiedliwością, wkraczaniem obcego kapitału przechwytującego majątek narodowy – było taktycznym i strategicznym błędem. Na koniec, ZChN uwikłał się w zdominowaną przez liberałów Akcję Wyborczą Solidarność i poniósł bolesny koszt żyrowania liberalnych rządów Jerzego Buzka.

W pierwszej dekadzie XXI wieku, miejsce zwolnione przez ZChN zajęła Liga Polskich Rodzin. Ta partia również bazowała na narodowo-katolickiej syntezie ideowej, jednak jej wiodącym hasłem programowym był sprzeciw wobec członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Pomimo początkowego sukcesu wyborczego, stanowiącego reakcję na rządy postkomunistyczne Jerzego Millera, antyunijność LPR skazywała tę partię na porażkę wyborczą w sytuacji gdy nie było alternatywy gospodarczo-politycznej dla opcji proeuropejskiej, a w Polsce dominowała tradycyjna sympatia do Zachodu. Po 2007 roku, po serii rozłamów i groteskowych animozji personalnych, LPR znalazł się poza parlamentem.

Trzecią próbę odbudowy obozu narodowego podjęli młodzi działacze tworzący w 2013 roku Ruch Narodowy. Współorganizatorzy patriotycznych manifestacji, dawni działacze LPR i radykalnych organizacji młodzieżowych, zainicjowali ogólnopolski ruch polityczny, który był wprawdzie antyunijny, ale - w zmienionych okolicznościach - ten postulat nie stanowił największej słabości RN. Największym błędem okazało się zawarcie w 2018 roku w ramach Konfederacji, trwałego sojuszu z libertarianami. W wyniku zdominowania Konfederacji przez zwolenników leseferyzmu, RN utracił wyrazistość, samodzielność i potencjał do dalszego rozwoju. Stał się kolejną partią nawiązującą formalnie do idei obozu narodowego, ale głoszącą wąski przekaz programowy: balansującą pomiędzy tzw. totalną opozycją a Prawem i Sprawiedliwością (Zjednoczoną Prawicą).

Reasumując, na przestrzeni 30 lat, trzy poważne próby odbudowy obozu narodowego jako formacji politycznej skupiającej znaczną część a niekiedy bezwzględną większość Polaków, zakończyły się niepowodzeniem. Ważne jest aby uświadomić sobie, że przyczyną porażki (trzech porażek) nie była nieatrakcyjność ideowo-programowa przebogatego narodowego dziedzictwa i narodowego światopoglądu. Przyczyną zasadniczą było zamykanie się wymienionych organizacji w ramach wąskiej oferty programowej i krótkowzrocznej taktyki politycznej. Jakże odległe od fundamentalnej dla obozu narodowego koncepcji „chjenopiasta”, czyli dążenia do stworzenia polskiej koalicji skupiającej narodowców, chadeków i ludowców. Albo od wizji odrodzonego w niepodległej Polsce Stronnictwa Narodowego, zawartej w dwóch broszurach Wojciecha Wasiutyńskiego, o wszystko mówiących tytułach: „O program większości” i „Stronnictwo Wielkiego Celu”.

Bilans wieloletnich, nieudanych wysiłków i zmarnowanych możliwości, jest trudny do zrozumienia i równie trudny do zaakceptowania: nie można oprzeć się wrażeniu, jakby ambitni i wybitni politycy na własne życzenie dążyli do tego, żeby nie odnieść sukcesu. Powtórzę jeszcze raz: obóz narodowy istniejący w latach 1893-1946 w kraju (a do 1992 roku na emigracji), skupiał się wokół holistycznego programu adresowanego do wszystkich Polaków myślących „po polsku”. Jego doktryna polityczna była owocem głębokich przemyśleń i była oparta o przekonania zakorzenione w społeczeństwie polskim. Jeżeli z czymś nowym i niepopularnym występowano: było to nieustające wezwanie do uprawiania polityki na podstawach racjonalnych a nie emocjonalnych. Program wskazywał sposób rozwiązania aktualnych problemów społecznych, gospodarczych, ustrojowych, relacji z innymi państwami. Prezentowano klarowną hierarchię wartości i celów. Nie mieszano sfery prywatnej z publiczną. Obóz narodowy był formacją poważną i dojrzałą.

Po 1989 roku inicjatorzy odbudowy obozu narodowego skupiali się na pojedynczych elementach programu, takich jak np. wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji czy wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej, bądź też wikłali w taktycznych kompromisach, zawieranych kosztem strategicznych celów a nawet zasad ideowo-programowych.

Co będzie dalej, trudno przewidzieć. Dopóki istnieje wspólnota określana jako naród polski, będą pojawiali się młodzi ludzie, odwołujący się do dorobku największego – jeśli nie liczyć „Solidarności” lat 1980-1981 - polskiego ruchu politycznego. Zapewne w przyszłości ktoś podejmie czwartą próbę odbudowy obozu narodowego, o ile takowa już się nie rozpoczęła (Zjednoczona Prawica). Z jakim skutkiem?



22 XII 2021